Anię i jej pasję edukacji architektonicznej znam od ponad 12 lat więc kiedy tylko pojawiła się informacja o jej nowej książce napisałam „cieszy mnie ta nowa książka już od samego tytułu i będę wyglądać, żeby propagować”. W zamian dostałam propozycję zrecenzowania. Uwierzcie, nie ma nic trudniejszego niż napisanie „kilku zdań od serca” 😉
„Zabawy” przeczytałam trzy razy, a kilka kolejnych przeglądnęłam. Za każdym razem znajdowałam w nich coś innego. Za pierwszym – to co już znam, to w czym się z Anią zgadzam, podejście, z którym jest mi po drodze, poglądy na temat edukacji, które w pełni podzielam. Za drugim razem – to co dla mnie było nowością, a co może mi się przydać dokładnie w tym momencie, za trzecim razem doczytałam to, co umknęło mi poprzednio.
Czytałam ją też przez pryzmat tego kim jestem.
Zacznijmy od rozszyfrowania czterech słów tytułu – zabawa i wychowanie, architektura i budowanie, które nie znaczą wcale tego, co może się wydawać. Książka nie jest stricte o architekturze, nie jest o stylach i teorii architektury. Jest o budowaniu, ale nie tylko konstrukcji materialnych lecz także relacji, w tym relacji rodzinnych. Zabawy nie są jedynie zabawą w sensie ludycznym, są aktywnościami z przesłaniem, środkiem do wychowania do aktywności, także do aktywności i partycypacji obywatelskiej i społecznej. Są metodami i narzędziami w tym procesie.
Po pierwszym czytaniu zdecydowanie postawiła bym na zmianę tytułu. „Wychowanie przez budowanie. Zabawy architektoniczne” mówią o tej książce dużo więcej. A właściwie mówią o niej wszystko. Bo sednem tej książki jest mniej przekazywanie wiedzy czyli nauczanie ale wychowanie czyli budowanie relacji, aktywności, kreatywności, wrażliwości, otwartości i wielu innych cech osobowości i cech społecznych, nie tylko dziecka.
Bo książka nie jest tylko o edukacji dzieci. W procesie edukacji są dwie strony i obie się zawsze uczą (a przynajmniej powinny). Ale też uczymy się do śmierci więc jest to też propozycja dla dorosłych, którzy chcą rozwijać nie tylko swoje (lub nie swoje) dzieci, ale dziecko w sobie, swoją własną wrażliwość.
Za długim razem odkryłam w niej całe pokłady czystej ludycznej zabawy, bez przekombinowanych podtekstów. Po prostu pomysły na ciekawe spędzanie czasu na budowaniu, obserwowaniu i projektowaniu.
Co znalazłam poza tym przekonasz się sam.a.
Jak widzisz to nie jest książka prosta, chociaż jest napisana prostym językiem. To poradnik dla świadomych, dojrzałych wychowawców ze zbiorem 75 ćwiczeń, zadań, pomysłów na „zabawy architektoniczne”. Ten zestaw pomysłów (nie scenariuszy) daje bardzo szerokie pole do rozkwitu inwencji twojej i twoich dzieci. Jak się przekonasz wybierzesz z tego zestawu jedynie kilka. Bo twoje życie (prawdopodobnie) nie jest życiem architekta. Ale tych kilka zabaw będzie już na zawsze częścią twojego życia i życia twoich dzieci. Będziecie nie tylko budowniczymi domków i konstrukcji wszelakich, ale i łowcami detali, kolorów, zbieraczami obrazów, dźwięków i faktur, projektantami przestrzeni. Pomogą wam one w przyszłości projektować własne mieszkania, pokoje, domy i ogrody i balkony, przestrzeń w pracy i najbliższym otoczeniu. Nauczą dostrzegać szczegóły i ich powiązania nie tylko w budynkach czy przestrzeni, ale też w procesach i zjawiskach przyrodniczych i społecznych.
Architektura to moje ulubione narzędzie rozwoju wrażliwości. Warto po nie sięgać, bo zawsze jest w zasięgu oka. Tego też może nauczyć cię ta książka.
Polecam ją jako pedagog i edukator, praktykujący zachwyt nad architekturą ponad 25 lat. To doskonały przewodnik po różnych piętrach, krużgankach i labiryntach architektury (mejzy! to słowo to odkrycie z tej książki). Zabawy architektoniczne mogą być jedną z wielu składowych drogi do wychowania przyszłego architekta, urbanisty czy pedagoga społecznego, ale z pewnością są częścią wychowania kreatywnego, odpowiedzialnego człowieka.
Publikacja ta może się wpisać nie tylko w nurt edukacji rodzinnej ale i edukacji permanentnej. Wszyscy uczymy się całe życie. Więc jeśli jesteś dorosłym, który nie zajmuje się edukacją możesz tu znaleźć wiele propozycji dla siebie. Ja osobiście praktykuję fotografię architektury (szczególnie polowanie na detale), projektowanie wystaw jest częścią mojego zawodu, a projektowanie przestrzeni – ogrodu czy domu moim ulubionym hobby. Jako w głębi duszy przede wszystkim andragog (czyli pedagog dorosłych) polecam tę pozycję każdemu dorosłemu, który chciałby rozwijać nie tylko swoje dzieci, ale i dziecko w sobie, swoją własną wrażliwość i nowe umiejętności.