Są takie chwile, są tacy ludzie, są też takie książki, które otwierają nam szeroko oczy, które sprawiają, że nic już nie jest takie jak było…
Na jednym oddechu, czytając kartka po kartce, przez chwile znowu byłam małą dziewczynką i biegałam z dopiero co znalezionym patykiem, z kieszeniami pełnymi kamieni, po mokrej od deszczu, wiosennej trawie. Wracając do domu, tylko rumieńce na mojej twarzy, zdradzały rodzicom, ile rzeczy dziś odkryłam, małych przygód i umiejętności, nabyłam dziś samodzielnie. Ania zaprosiła mnie dziś na swój nieplac zabaw! Siedziała razem ze mną na ławce i przypomniała mi to co sprawiło, że jestem tym kim jestem, że myślę tak jak myślę. Prowadząc mnie za rękę po moich wspomnieniach, jednocześnie delikatnie zadaje pytanie, czy takie same możliwości mają dzisiaj moje dzieci?
W czasach, gdy wiedza z każdej dziedziny dostępna jest w ciągu sekundy, gdzie języki tłumaczone są w czasie rzeczywistym, od człowieka wymaga się zupełnie innych umiejętności, które sprawią, że będzie w stanie się odnaleźć i płynąć w tym niespotykanie dynamicznym świecie.
Ania przypomniała mi, że nauka zaczyna się od zabawy, zaczyna się na placu zabaw, a ten dzisiejszy wygląda jak test, który ma tylko jedyna prawidłową odpowiedź. Ta pierwsza zabawa jest zatem tożsama z nauką.
Myślę, że Ania tłumaczy też, że skoro świat jest pełen zagadek, nie dajmy bawić się naszym dzieciom w miejscu pełnym rozwiązań.