Czytanie w czasach cyfrowego tsunami

Nie trzeba powoływać się na badania naukowe, żeby stwierdzić, że dziś czytamy inaczej, niż jeszcze kilkanaście lat temu. Coraz mniej, coraz krótsze i płytsze teksty. Mamy mniej czasu, rozpraszają nas media społecznościowe, czujemy się przeciążeni.

Jak zmienia się nasze czytanie

Nie trzeba powoływać się na badania naukowe, żeby stwierdzić, że dziś czytamy inaczej, niż jeszcze kilkanaście lat temu. Coraz mniej, coraz krótsze i płytsze teksty. Mamy mniej czasu, rozpraszają nas media społecznościowe, czujemy się przeciążeni. Jednocześnie – wybór książek, czasopism, blogów i newsletterów ciągle rośnie. Nawet jeśli nauczymy się odrzucać chłam i zostawiać te najbardziej wartościowe – wciąż lista to read jest zbyt długa. Klęska urodzaju.

Jakiś czas temu zapytałam moich odbiorców o to, co jest dla nich największym wyzwaniem, jeśli chodzi o czytanie. Najczęściej pojawiające się odpowiedzi, „trójkąt bermudzki”, to: brak czasu, rozpraszacze i zmęczenie. Spróbujemy się z nimi uporać w następnym rozdziale. Kolejnym najczęściej wymienianym wyzwaniem były dzieci. Choć myślę, że problemem nie są dzieci same w sobie (mam nadzieję), a to, że generują trzy wcześniejsze problemy – zajmują czas, nie pozwalają się skupić i powodują ogromne zmęczenie. W ankiecie padały również takie odpowiedzi jak: nadmiar treści (przytłoczenie) i za duży wybór (trudno się zdecydować), jakość e-booków (mam nadzieję, że ten spełni oczekiwania) i mąż, który lubi dzielić się tym, co sam przeczytał (o, też takiego mam).

To, co zmieniło się w ostatnich latach to nie tylko czas przeznaczony na czytanie, ale również jakość tego czytania. Nie umiemy już skupić się na dłuższych tekstach. Jesteśmy przyzwyczajeni raczej do scrollowania, oglądania obrazków, czytania (bardzo pobieżnie) postów na SM.

Dlaczego tak dużo rozpisuję się na ten temat? Nie wystarczyło stwierdzić, że czytamy inaczej i przejść do rozwiązań tego problemu? Nie, bo po pierwsze najpierw należałoby rozstrzygnąć czy jest to faktycznie problem. A po drugie – jeśli uznamy, że tak – rozwiązania zawsze zaczynają się od zrozumienia dlaczego jest źle.

Czytamy inaczej. Czy to źle?

Wiem, że możesz być zaskoczona. Pewnie spodziewałaś się, że w e-booku o „nieśpiesznym czytaniu” będziemy rozmawiać o tym, jak przywrócić wspaniałe czasy długiego, uważnego czytania książek papierowych. A ja próbuję Cię przekonać, że krótkie, pobieżne scrollowanie postów w komórce jest równie wartościowe? Nie, nie o to mi chodzi. Chciałam tylko zwrócić uwagę na to, że świat będzie się zmieniał niezależnie od tego, jak bardzo się na niego obrazimy. Nasi rodzice też załamywali ręce patrząc na to, co i jak czytamy.

Jordan Shaprio w książce Nowe cyfrowe dzieciństwo pisze: „(…) nasze dzieci potrzebują nauczyć się, w jaki sposób przeżyć produktywne, spełnione życie w zgodzie z zasadami etyki – nawet gdy ich uwaga jest rozproszona. Muszą opanować drip engagement, czyli »zaangażowanie kropla po kropli«”. Innymi słowy – zamiast skupiać na tym, że dzieci muszą dłużej się skupiać, nauczymy je jak uczyć się pomimo braku skupienia.

Przestań roztrząsać jak wielką krzywdę robi nam współczesny świat, a zastanów się: Po co czytasz? Dawniej książki były głównym źródłem wiedzy. Dziś informacje możesz czerpać z portali branżowych i profili na Instagramie. Czytać można dla przyjemności. Podobnie jak oglądać filmy i przeglądać TikToka. Książki, blogi i media społecznościowe to narzędzia, które pomagają Ci osiągnąć jakiś cel. Problem nie leży w nich, a w tym, w jaki sposób z nich korzystasz i czy w ogóle wiesz, jaki jest Twój cel. Uważasz, że TikTok to totalny szajs, a na Instagramie co najwyżej ładne obrazki można pooglądać i nie ma to nic wspólnego z dobrą książką? Zgadzam się, wiele (być może i większość) profili w SM to totalny szajs. Podobnie jak wiele książek. Znam jednak też sporo przykładów kont, dzięki którym bardziej pogłębiłam swoją wiedzę na dany temat, niż czytając książki z tej samej dziedziny. Zapytam jeszcze raz: Po co czytasz?

Ale ja chcę czytać jak dawniej…

Jeśli po przeczytaniu poprzedniego rozdziału stwierdzasz, że wcale nie chcesz nadążać za tym światem (przynajmniej nie w kwestii czytania) i tęsknisz za dawnymi, dobrymi czasami, zadam Ci inne pytanie: Dlaczego nie czytasz tak jak dawniej? Co jest dla Ciebie wyzwaniem?

Przed chwilą przytoczyłam wyniki ankiety. Być może utożsamiasz się z niektórymi odpowiedziami. Tobie też brakuje czasu lub jesteś przemęczona? A może masz zupełnie inne powody? Postaraj się być ze sobą szczera. Czy to naprawdę kwestia czasu? Co Cię najbardziej rozprasza? Co okazuje się bardziej atrakcyjne i wygrywa z czytaniem?

Nie zamierzam Ci teraz tłumaczyć, że skoro oglądasz wieczorem pięć odcinków serialu to chyba masz dość czasu, tylko Ci nie zależy… Chcę Ci tylko pokazać, że być może… Ci nie zależy aż tak bardzo. Taka szczera rozmowa ze sobą może Cię doprowadzić do punktu, w którym stwierdzisz, że więcej frajdy sprawia Ci wieczorne oglądanie serialu i że wynosisz z niego to, co dawniej wynosiłaś z książek. I to jest ok. Serio! Ale możesz też dojść do wniosku, że to, co wydawało Ci się największą przeszkodą, wcale nie musi nią być. Nie masz czasu na czytanie, bo Twoje dziecko długo zasypia i potrzebuje, abyś była koło niego? A czy to nie idealny czas na czytanie? Jeśli nie musisz śpiewać kołysanek czy czytać książeczek, a tylko być obok (są dzieci, które właśnie tak mają) – weź książkę w jedną rękę, a drugą pogłaszcz je po plecach. Jeśli używasz czytnika e-booków to możesz nawet światło zgasić. To jak? Dlaczego nie czytasz? Jaka jest prawdziwa przyczyna?

Artykuł powstał na bazie jednego z działów e-booka Nieśpieszne czytanie. Jak czytać w czasach cyfrowego tsunami.