Ańa Komorowska

Jak być mniej ambitnym

To książka o tym, jak zabić ambicję. Tę przebiegłą sucz, którą wszyscy ubóstwiają i stawiają na piedestale, a która każdego dnia podstępnie rujnuje mi życie. O tym, co mam jej do zarzucenia. I o tym dlaczego pozbycie się jej jest takie trudne. O obszarach mojego życia, z których chcę ją wygonić i o tych, które mogę jej (ewentualnie) zostawić. Opowiem też o 10 metodach, które wprowadzam, żeby zmniejszyć jej szkodliwość. Ale nie obiecuję, że Tobie pomogą. 

Nie mam ambicji, żeby uratować świat. Mam jednak nadzieję, że przynajmniej Cię rozbawię.

Jak być mniej ambitnym

Autorka: Ańa Komorowska
Projekt okładki i skład: Michał Rokita
Wydawnictwo: Nieśpieszne
Objętość: 72 strony
Okładka: miękka
Wersja drukowana: format 10,5×17 cm, ISBN: 978-83-963004-8-5
Wersja elektroniczna: format PDF, ISBN: 978-83-963004-9-2
Wysyłka: E-book wysyłany jest natychmiast po zaksięgowaniu płatności.

Cena e-booka: 25 zł

FRAGMENTY KSIĄŻKI

Fragmenty książki publikowane w Niusletterze:

— A dlaczego od razu posuwać się do morderstwa? Nie ma innej drogi? Czemu nie podasz
jej do sądu?
— Żartujesz? Jaki sędzia w Tym Świecie uzna ją za winną?

Stań się najlepszą wersją siebie.
Sky is the limit.
Jesteś kowalem własnego losu.
Wszystko zależy od Ciebie.
Ogarnij się.
To wszystko kwestia organizacji.

Jak często słyszymy takie hasła, które mają nas zmotywować, zachęcić do kolejnego wysiłku, do postawienia jeszcze jednego kroku? Bo przecież, jeśli nie idziesz na przód, to się cofasz. A brak rozwoju, to powolne samobójstwo.

Tak, żyjemy w świecie, w którym ambicja jest uznawana za nadrzędną wartość. Liczy się tylko człowiek sukcesu, a sukces osiąga się ciężką pracą i wyrzeczeniami. I ciągłym parciem do przodu. Hustle, hustle, hustle. A po co to wszystko? Internet wyjaśnia świat, a tę kwestię wyjaśni nam strona sciaga.pl:

Powinniśmy być ambitni, bo to pomaga nam się rozwijać, być aktywnym, ciekawym świata,
zdobywać coraz to nowe umiejętności, a w przyszłości dobrą pracę i uznanie przełożonych .

I wszystko jasne, prawda? Tylko, że dla mnie ciekawość i ambicja nie mają ze sobą zbyt wiele wspólnego. „Ciekawe, co się wydarzy” jest przeciwieństwem „Mam plan i wszystko musi być zrealizowane zgodnie z nim!”. Autokrytyka („Nie robisz tego wystarczająco dobrze”) czy poczucie winy („Nie jesteś wystarczająco dobrą mamą”) nie są dobrym fundamentem samorozwoju. A bycie ciągle zapracowanym to nie to samo, co bycie aktywnym. W strachu i lęku przed samym sobą (tą gorszą wersją siebie) niczego się nie nauczysz, nie zdobędziesz nowych umiejętności.

Chyba, że celem Twojego życia jest uznanie przełożonych… W takim wypadku lepiej wyrzuć
tę książkę i wracaj do pracy.

— Ale co właściwie masz jej do zarzucenia?
— Ile masz czasu?

No właśnie, co mi zrobiła? Dlaczego uważam, że Ambicja niszczy mi życie? Ok, oto za co jej nienawidzę:

  1. Za godziny spędzone na dodatkowej nauce. Za każdy konkurs o Matejce, Kościuszce czy innym ewangeliście. Za każde popołudnie, którego nie spędziłam na zabawie i zawieraniu przyjaźni.
  2. Za godziny spędzone na dodatkowej pracy. Za każdy konkurs, którego nie miałam szans wygrać. Za każdą noc, którą zarwałam, żeby coś jeszcze dopracować, zamiast iść na imprezę i spędzić czas ze znajomymi.
  3. Za godziny spędzone na webinarach, warsztatach, czytaniu książek i słuchaniu podkastów. Za każdą chwilę, gdy słuchałam innych, zamiast swojej intuicji. Za każdą minutę zainwestowaną w „samorozwój” zamiast w odpoczynek.
  4. Za uczucie frustracji i złości, gdy dzieci nie zrealizowały starannie ułożonych planów. Za to, że pozwoliła mi uwierzyć, że wychowanie to kolejny projekt, w którym muszę być najlepsza.
  5. Za uczucie niepokoju na widok nieprzeczytanych maili. Za uczucie niepokoju, gdy postanawiam nie zaglądać do skrzynki mailowej. Bo przecież na pewno są tam jakieś nieprzeczytane maile. Za to, że uwierzyłam, że lepiej odpisać od razu, żeby „było z głowy”, choć nigdy nie jest. Bo przecież są kolejne maile czekające na odpisanie.
  6. Za zrujnowanie poczucia własnej wartości. Za to, że uwierzyłam, że nie jestem wystarczająca. Bo przecież zawsze można bardziej się postarać. Bo zawsze jest ktoś lepszy, ktoś kto doszedł dalej, kto osiągnął więcej.
  7. Za ciągłą tęsknotę do czegoś lepszego. Za ciągłe niezadowolenie. Stan oczekiwania. Bo jeszcze nie jest idealnie, ale jak się troszkę bardziej postarasz to będzie.
  8. Za to, że uwierzyłam, że zabawa jest stratą czasu. Że każda chwila, którą na nią poświęcam, jest kosztem czegoś innego. Czegoś sensowniejszego, bardziej pożytecznego, przyszłościowego.
  9. Za kilka ostatnich miesięcy – duży projekt, w który się wpakowałam, a po którym została frustracja i długi. A przecież można było zrobić to skromniej i spokojniej.
  10. Za to, że nie umiem malować paznokci. Bo zawsze byłam „ponad to”. Bo ja z tych „mądrzejszych” i na takie pierdoły nie mam czasu.

— Z tym ostatnim to już przesadziłaś…

W języku niderlandzkim są dwa słowa, które oznaczają „nic”: niks i niksen. Jest jednak między nimi pewna różnica. Gdy zapytasz Holendra co robi w weekend i on odpowie, że niks – możesz zaproponować mu wspólny wypad do kina lub poprosić o pomoc w skręcaniu mebli, bo to oznacza, że nie ma jeszcze planów. Jeśli jednak powie, że niksen – możesz tylko powiedzieć: „Aha”. I zacząć szukać innej osoby, która Ci pomoże z tymi cholernymi meblami. Bo właśnie Twój kolega zakomunikował, że zaplanował nicnierobienie!

Jak się domyślasz, następne zadanie brzmi: Zaplanuj dzień (lub chociaż godzinę) na nicnierobienie. Wiem, wiem, że to boli. Że Twoja głowa eksploduje od nadmiaru myśli typu: „Boże, ile mogłam w tym czasie zrobić”. Że Twoje ręce będą szukały zajęcia: „Może chociaż garnki pozmywam”. A nogi będą chciały gdzieś pójść: „Przespaceruję się. A przy okazji skoczę na pocztę”. (Spacerowanie tak, pocztę załatwisz kiedy indziej).

Osoby ambitne raczej nie mają problemów z wymyślaniem sobie nowych celów i nowych zadań. Wręcz przeciwnie. Pomysły przyklejają się do nich jak rzepy na spacerze przez łąkę. Lecą za nimi jak ćmy do lampy. I wszystkie mają taki potencjał…

Mark Wehrmann podczas Internationale Gartenschau w Hamburgu w 2013 r. stworzył Cmentarzysko Dobrych Pomysłów (niem. Friedhof der guten Ideen). Można było pogrzebać swój pomysł. Cmentarz na Wilhelmsburgu nadal istnieje. Możesz go odwiedzić i poczytać o pomysłach, które zostały porzucone. Ale nie musisz jechać tak daleko. Możesz stworzyć własne miejsce, w którym będziesz, z należytą oprawą, żegnać się ze swoimi pomysłami.

Uświadomienie sobie, że nie wszystko uda się zrealizować, jest dla osoby ambitnej bolesne. Nic dziwnego, że tak Ci trudno. Pozwól sobie na ten ból i smutek. Daj sobie chwilę, żeby pogodzić się ze stratą. Wybierz pomysł, który być może nadal wygląda kusząco, ale który już Ci nie służy, który zamiast rozwijać – ciągnie Cię w dół. Zapisz go na kartce, a następnie zakop. Lub spal. Lub zrób cokolwiek innego. Wymyśl własny rytuał. Pożegnaj się. I więcej do niego nie wracaj.

Ańa Komorowska

Architektka krajobrazu, edukatorka, publicystka, podkasterka, mama homeschoolerka.
Esencjalistka, miłośniczka dobrych kawiarni i lodów rzemieślniczych.
Współzałożycielka (z Michałem Rokitą) pracowni k.

rysunek: Arek Hapka

ROZMOWA WOKÓŁ KSIĄŻKI

Książka miała premierę 14.09.2022, czyli w Dzień Walki z Wypaleniem Zawodowym. Z tej okazji zaprosiłam do rozmowy Katarzynę Haler, psychoterapeutkę, która pomaga osobom doświadczającym wypalenia zawodowego. Rozmawiamy o cichych objawach wypalenia zawodowego i jak sobie z nim radzić. O mądrym odpuszczaniu i zabawie. 

Oświadczenie autorki i wydawczyni (w jednym)

To jest książka dla ZBYT ambitnych. Jestem święcie przekonana, że nadmierna ambicja jest szkodliwa, ale ostatnia rzecz, o jakiej bym marzyła to świat, w którym ludzie porzucają wszelkie ambicje. Książka ma więc charakter raczej satyryczny niż poradnikowy. Ostrzegam również, że padają w niej dwa brzydkie słowa.